ciepły, choć od Rudaw z południa wiał lekki wiatr, to swetry nadal nie były potrzebne. Siedzieliśmy obok siebie, dotykając się ramionami i nic nie mówiliśmy. Nie, żebyśmy nie mieli o czym - wiele spraw jeszcze wymagało może nie tyle wyjaśnienia czy omówienia, ile potwierdzenia, nazwania po imieniu. Obraz jaki z tego puzzla układanego od dwóch dni mi się wyłaniał, wyglądał mocno skomplikowanie z jednej, a nadzwyczaj prosto z drugiej strony. Jeszcze nie wiedziałem, jak układanka będzie wyglądać jutro. Nie rozmawialiśmy, bo widać oboje nas cieszyło to milczenie, wymowne i pełne wspólności. Czasem łapaliśmy tylko wspólne spojrzenia i to też było czymś miłym