w celu trucia mszyc czy czegoś w tym rodzaju. Nie wnikałam w szczegóły, było mi wszystko jedno, co chce z tym zrobić, bo nie mszyce mieliśmy teraz w głowie.<br>Gwałtowna śmierć Edka dotknęła niejako mnie osobiście. Wyjechałam z Warszawy w trzy dni po nim z mocnym postanowieniem zadania mu pewnego pytania. Odpowiedź na to pytanie interesowała nie tylko mnie, ale także kogoś jeszcze i to, co gorsza, kogoś, komu za nic w świecie nie chciałabym zrobić zawodu. Pytanie było niewinne, odpowiedzi mógł udzielić wyłącznie Edek i nikt inny, i udzieliłby jej niewątpliwie, gdybym zdążyła go zapytać. Nie zamierzałam zresztą ukrywać, w