pióra, do zsiadłego mleka stojącego w chłodzie.<br> Jeszcze później, gdy w sieczkarni ciąłem słomę, próbowałem wziąć naręcze siana lub schylić się po koszyk ziemniaków, urywały się rękawy u moich koszul, a spodnie, jakbyś je chlasnął nożem, pękały na pośladkach.<br> Nigdy też dawniej nie byłem tak wesół.<br> Pogwizdywałem chodząc po izbie, rąbiąc drzewo, szczotkując do połysku konie.<br> Lubiłem nawet skoro świt wyskakiwać prawie goły, jedynie w koszuli i w spodniach, pod młodziutki sad i ze zbytku otrząsać korony jabłonek ze śniegu.<br> A śpiewając w kościele, zauważyłem, że mój głos, wysoki i czysty, rodzi się we mnie radośniej niż źródło bijące z mikowego