jeden za drugim. Na zewnątrz późna, pogodna jesień. Przez ciężkie, ciemne zasłony przebijają słabo pomarańczowe promienie zachodzącego słońca. Czas płynie niemrawo. Na długie godziny przygważdżają mnie kroplówkami do łóżka, zaliczam kilka zastrzyków dziennie, pochłaniam całe masy jakichś piguł, popijam je obficie miksturą z gorzkich kropel. <br>Kropelek nie żałują, jest ich raczej sporo, wychodzi tego w szklance dobra seta. Nawet działają podobnie jak alkohol. Kilka literatek i jest się nieźle nabuzowanym, jak na dobrym rauszu. Raz nawet zapytałam o ich działanie. Odpowiedziano mi, że są dobre na wszystko, po czym podwojono dawkę. Dobra, ja się nie spieram. Być zamroczoną, trykniętą, dla mnie