Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Fakt
Nr: 02.11 (35)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
radomskich policjantów. Lufy karabinów. Ani słowa, z jakiego powodu. Gehenna przez 48 godzin. Potem zwolnienie: bez zarzutów i "przepraszam"
Radomscy policjanci zatrzymali warszawiaków, nie podając powodu. Traktowali ich skandalicznie. Tymczasem przedstawiciel tamtejszych funkcjonariuszy tłumaczy się żenująco!
Sobota, po godz. 14, przed Białobrzegami. Czarnym Golfem jadą dwa małżeństwa. Nagle pojawia się radiowóz. Policjanci celują do pasażerów z broni. Bez żadnych wyjaśnień pakują auto na lawetę, a całą czwórkę przewożą na komisariat do Radomia.
W Radomiu zaczynają się przesłuchania i rozbieranie do naga. Po wielu prośbach matki w końcu dzwonią do dzieci. Po godz. 23 kobiety wypuszczono w środku miasta bez pieniędzy (zostały
radomskich policjantów. Lufy karabinów. Ani słowa, z jakiego powodu. Gehenna przez 48 godzin. Potem zwolnienie: bez zarzutów i "przepraszam"&lt;/&gt;<br>Radomscy policjanci zatrzymali warszawiaków, nie podając powodu. Traktowali ich skandalicznie. Tymczasem przedstawiciel tamtejszych funkcjonariuszy tłumaczy się żenująco!<br>Sobota, po godz. 14, przed Białobrzegami. Czarnym Golfem jadą dwa małżeństwa. Nagle pojawia się radiowóz. Policjanci celują do pasażerów z broni. Bez żadnych wyjaśnień pakują auto na lawetę, a całą czwórkę przewożą na komisariat do Radomia.<br>W Radomiu zaczynają się przesłuchania i rozbieranie do naga. Po wielu prośbach matki w końcu dzwonią do dzieci. Po godz. 23 kobiety wypuszczono w środku miasta bez pieniędzy (zostały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego