Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
wprowadzali
zasady tam, gdzie ich nie było.

Dzieci wdrapały się na dach garażu, skąd miały
punkt obserwacyjny, i słyszały wszystko,
o czym mówiono.

Nagle gwar podwórka wtopił się w silne głosy przybliżające
się od strony ulicy. Wrócili tramwajarze.
Kolorowe suknie kobiet i ubrania dzieci
przemieszały się z granatowymi mundurami.

Krzyki radości, płacze, pytania i odpowiedzi
latały nad podwórkiem-studnią, zamiast ptaków
siedzących spokojnie na drzwiach i balkonach jak
na widowni amfiteatru.

- Żreć mi się chce, a nie tam piwo - powiedział
ojciec Kaja.

- Powiedzcie najpierw, jak tam było.

- Nie ma nic do opowiadania.

- A tamtych czterech wypuścili?

- Wypuścili.

- Nikomu nic się nie
wprowadzali <br>zasady tam, gdzie ich nie było.<br><br>Dzieci wdrapały się na dach garażu, skąd miały <br>punkt obserwacyjny, i słyszały wszystko, <br>o czym mówiono.<br><br>Nagle gwar podwórka wtopił się w silne głosy przybliżające <br>się od strony ulicy. Wrócili tramwajarze. <br>Kolorowe suknie kobiet i ubrania dzieci <br>przemieszały się z granatowymi mundurami.<br><br>Krzyki radości, płacze, pytania i odpowiedzi <br>latały nad podwórkiem-studnią, zamiast ptaków <br>siedzących spokojnie na drzwiach i balkonach jak <br>na widowni amfiteatru.<br><br>- Żreć mi się chce, a nie tam piwo - powiedział <br>ojciec Kaja.<br><br>- Powiedzcie najpierw, jak tam było.<br><br>- Nie ma nic do opowiadania.<br><br>- A tamtych czterech wypuścili?<br><br>- Wypuścili.<br><br>- Nikomu nic się nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego