Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
pieniądze. Mieli, nie licząc bonów na benzynę, nieco ponad osiemset złotych.
- Na kolację starczy - powiedział Marek - a jutro zabieramy się stąd. Pociągiem.
- Po zapłaceniu hotelu chyba za bilet kredytowy roześmiał się Zenek Rupniewicz.
Zeszli do sali restauracyjnej, którą szturmował tłum przybyłych z Zakopanego, żądnych otarcia się choć na parkiecie o rajdowe sławy. Stanęli trochę bezradni za plecami przepychających się ludzi, ale z tłumu natychmiast wyłuskał ich czujny wzrok portiera.
- Panowie wejdą - powiedział, patrząc na ich rajdowe kurtki - proszę zrobić miejsce. Proszę bardzo.
Usiedli, zamówili coś do zjedzenia.

- Może wypijemy po jednym - zaproponował Marek dziś już wszystko jedno, możemy sobie pozwolić.
Ani
pieniądze. Mieli, nie licząc bonów na benzynę, nieco ponad osiemset złotych.<br>- Na kolację starczy - powiedział Marek - a jutro zabieramy się stąd. Pociągiem.<br>- Po zapłaceniu hotelu chyba za bilet kredytowy roześmiał się Zenek Rupniewicz.<br>Zeszli do sali restauracyjnej, którą szturmował tłum przybyłych z Zakopanego, żądnych otarcia się choć na parkiecie o rajdowe sławy. Stanęli trochę bezradni za plecami przepychających się ludzi, ale z tłumu natychmiast wyłuskał ich czujny wzrok portiera.<br>- Panowie wejdą - powiedział, patrząc na ich rajdowe kurtki - proszę zrobić miejsce. Proszę bardzo.<br>Usiedli, zamówili coś do zjedzenia.<br>&lt;page nr=37&gt;<br>- Może wypijemy po jednym - zaproponował Marek dziś już wszystko jedno, możemy sobie pozwolić.<br>Ani
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego