Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
karta drogowa, sędzia odbierał ją, wpisywał w odpowiednią rubrykę, stawiał pieczątkę, oddawał kartę i każdemu mówił "powodzenia". Po minucie powtarzał wszystkie czynności jeszcze raz i tak aż do ostatniego zawodnika, który mógł przyjechać nie później niż pół godziny po przewidzianym czasie. Jeśli spóźnienie przekroczyło pół godziny, oznaczało to wykluczenie z rajdu i można było zwinąć pekac.
Spokojny rytm pracy sędziego zmącił nagle samochód, który z piskiem zatrzymał się przed stolikiem. Sędzia odebrał kartę, wpisał czas i ze zdziwieniem popatrzył za odjeżdżającym, który wystartował niczym do odcinka wyścigowego.
- Kto to był? - spytał przewracającego kartki zegara.

- Dwadzieścia jeden, Molenda. Nie znam człowieka. - Coś
karta drogowa, sędzia odbierał ją, wpisywał w odpowiednią rubrykę, stawiał pieczątkę, oddawał kartę i każdemu mówił "powodzenia". Po minucie powtarzał wszystkie czynności jeszcze raz i tak aż do ostatniego zawodnika, który mógł przyjechać nie później niż pół godziny po przewidzianym czasie. Jeśli spóźnienie przekroczyło pół godziny, oznaczało to wykluczenie z rajdu i można było zwinąć pekac.<br>Spokojny rytm pracy sędziego zmącił nagle samochód, który z piskiem zatrzymał się przed stolikiem. Sędzia odebrał kartę, wpisał czas i ze zdziwieniem popatrzył za odjeżdżającym, który wystartował niczym do odcinka wyścigowego.<br>- Kto to był? - spytał przewracającego kartki zegara.<br>&lt;page nr=106&gt;<br>- Dwadzieścia jeden, Molenda. Nie znam człowieka. - Coś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego