tej dziewczyny idącej przede mną.<br> Pewnikiem dlatego tak mi się jej chciało, że mnie nieustannie nachodziła we śnie i wtedy gdy patrzyłem na złote wzgórza, i teraz na tej ścieżce, gdy idę do kowala i niosę ostatni, wyschnięty na wiór kawałek akacji, mającej zwieńczyć moją bryczkę wystruganymi w nim dwoma rajskimi ptakami.<br> A wiedziałem, że mi się chce tej sołtysówny, tej ze snu sołtysówny, z pacierza, z kapliczki, z litanii sołtysówny, bo przestałem osmykiwać owies i ręce zaczęły mi się pocić nawet w tych miejscach, gdzie Chrystus miał wbijane gwoździe, i gardło miałem jakby przebite nożem czy też zmiażdżone kamieniem, i bolał