Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
nie musiał harować tak przez całe życie jak my. Żebyś sobie z białymi rączkami do urzędu chodził. A ty zamiast nad książką posiedzieć, to latasz wiatrem w polu. Dziadzia już siły nie ma, pracuje od rana do nocy, krowy cudze bierzemy na wypas, każdy arszyn ziemi obsiewamy... Babka Linsrumowa chlipnęła raptownie i umilkła. W tej chwili z kuchni wyszedł na ganek Dziadzia Linsrum. W prawej dłoni trzymał odświeżoną, okazale prezentującą się kozią nóżkę. Za nim dreptała pilnie Zazula, wydziobując ze szpar podeszew jego butów uwięzłe tam ziarenka owsa. Dziadzia bez słowa kiwnął palcem na Polka. Chłopiec wszedł posłusznie na ganek. Dziadzia
nie musiał harować tak przez całe życie jak my. Żebyś sobie z białymi rączkami do urzędu chodził. A ty zamiast nad książką posiedzieć, to latasz wiatrem w polu. Dziadzia już siły nie ma, pracuje od rana do nocy, krowy cudze bierzemy na wypas, każdy arszyn ziemi obsiewamy... Babka Linsrumowa chlipnęła raptownie i umilkła. W tej chwili z kuchni wyszedł na ganek Dziadzia Linsrum. W prawej dłoni trzymał odświeżoną, okazale prezentującą się kozią nóżkę. Za nim dreptała pilnie Zazula, wydziobując ze szpar podeszew jego butów uwięzłe tam ziarenka owsa. Dziadzia bez słowa kiwnął palcem na Polka. Chłopiec wszedł posłusznie na ganek. Dziadzia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego