Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
śnieżną, powiewną jak mgła, lica marmurowo białe, a ramiona jakby utoczone z alabastru. Bose stopy zdawały się tak delikatne, jakby nigdy nie dotykały ziemi. Najpiękniejsze zaś były jej oczy: modre jak toń jeziora o świcie, a głębokie i tajemnicze. Na mokrych włosach królował wianek z wodnych lilii.
Rybak przeżegnał się raz i drugi, ale widziadło nie zginęło - przeciwnie, dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie, ukazując zęby lśniące jak srebrne łuski uklejki. Przypatrzywszy się rybakowi rzekła:
- Głos ludzki z twojej chaty wołał dzisiaj na mnie. Był to jednakże głos zły i nieprzyjazny. A przecież nie ma niewinniejszych istot nad te, które mieszkają w kryształowych pałacach wód
śnieżną, powiewną jak mgła, lica marmurowo białe, a ramiona jakby utoczone z alabastru. Bose stopy zdawały się tak delikatne, jakby nigdy nie dotykały ziemi. Najpiękniejsze zaś były jej oczy: modre jak toń jeziora o świcie, a głębokie i tajemnicze. Na mokrych włosach królował wianek z wodnych lilii. <br>Rybak przeżegnał się raz i drugi, ale widziadło nie zginęło - przeciwnie, dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie, ukazując zęby lśniące jak srebrne łuski uklejki. Przypatrzywszy się rybakowi rzekła: <br>- Głos ludzki z twojej chaty wołał dzisiaj na mnie. Był to jednakże głos zły i nieprzyjazny. A przecież nie ma niewinniejszych istot nad te, które mieszkają w kryształowych pałacach wód
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego