niczego nie usprawiedliwia. Ona chyba o tym wie. Lepiej, żeby wiedziała. Nie spytała dotąd: co będzie z nami? Zdaje się na moją decyzję z takim spokojem, z jakim depozyt powierza się pancernym kasom banku. Na co liczy? Czy tylko na to, że ją kocham? Czy aż na to? Że będziemy razem, razem, dwoje złączeni w jedno, wspólne życie... I rozdzielić nas może tylko śmierć.<br>Przecież nieraz nocą szukałem jej senną dłonią. Chciałem, żeby była - zawsze, zawsze. A ten podły strach, kiedy powiedziała, że spodziewa się dziecka? Czy wtedy mniej kochałem? Nie. Więc czego się zatrwożyłem, czyżbym się bał powiedzieć wobec świata, że