Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
do piany swoją klacz... jest po prostu odbiciem tego "co na dole", czyli podziemnej kopulacji żołnierzyków z tego bunkra. Dwóch trzyma trzeciego, a czwarty sunie go w męski odbyt, fantazmując o mlecznych dorodnościach swej narzeczonej z Hamburga.
Hans pobladł.
- Jak widzę, panie docencie... to moje odtwarzanie tego "co na dole" razi wyobraźnię historyka. Czuję, że tego pan nie wykorzysta, ewokując losy strażników tysiącletniego cesarstwa, że się tak górnolotnie wyrażę.
A Hansowi prostokąt listu ojcowego zawirował przed oczami. Śniadanie podchodzi mu do ust. "Casanowa dziadowski, Zofii podróż obiecuje. Bawi go brutalność smolucha z garażu. On taki sam".
Polak udaje, że nie patrzy
do piany swoją klacz... jest po prostu odbiciem tego "co na dole", czyli podziemnej kopulacji żołnierzyków z tego bunkra. Dwóch trzyma trzeciego, a czwarty sunie go w męski odbyt, fantazmując o mlecznych dorodnościach swej narzeczonej z Hamburga. <br>Hans pobladł. <br>- Jak widzę, panie docencie... to moje odtwarzanie tego "co na dole" razi wyobraźnię historyka. Czuję, że tego pan nie wykorzysta, ewokując losy strażników tysiącletniego cesarstwa, że się tak górnolotnie wyrażę. <br>A Hansowi prostokąt listu ojcowego zawirował przed oczami. Śniadanie podchodzi mu do ust. "Casanowa dziadowski, Zofii podróż obiecuje. Bawi go brutalność smolucha z garażu. On taki sam". <br>Polak udaje, że nie patrzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego