trud, długie zmaganie się z oporem materii literackiej. I są pisarze, którzy czują się naprawdę szczęśliwi w samym procesie tworzenia, układania zdań - wymyślania tropów stylistycznych. Tadeusz Żychiewicz należał do tej drugiej grupy pisarzy. Przez trzydzieści kilka lat, do momentu jego choroby, która uwięziła Go w domu, pracowaliśmy w tej samej redakcji na Wiślnej 12. Nasze biurka dzieliła od siebie wąska przestrzeń. Patrzyłem z podziwem, a czasem z zazdrością, jak w ciągu godziny lub dwu, wśród gwaru, stukotu maszyn do pisania, niebywałego stłoczenia biurek i przedmiotów, ciasnoty, w której trudno było się poruszać, powstawały wspaniałe teksty Tadeusza. Każdy z nich właściwie na