tante Louise, tej, "która nie ugięła się i przetrwała"... <br>Róża stanęła pod piecem w mieszkaniu pana dyrektora, znakomitego skrzypka, boskiego Januarego, który "roznosił po świecie sławę polskiego imienia". Boski January był nieobecny. Jego głowa, ozdobiona parą wąsów ostrych jak skrzydła - kołysała się zapewne nad skrzypcami, czarując damy, gdzieś może na reunionie przy ulicy Wiejskiej albo w Resursie Obywatelskiej sterczała dumnie nad karcianym stolikiem. A może i na jakichś webowych, walansjeną rozszywanych poduszkach tarzała się ta artystyczna głowa w czułym t^ete `a t^ete z kędzierzawą główką koryfejki baletu. <br>Pan dyrektor był nieobecny, a Róża stała pod piecem, czekając, kiedy panna