tu nic do rzeczy i tak zwana fikcja literacka bywa czasem bliższa prawdy niż rzekome fakty dostarczane przez "naocznych świadków" - zwłaszcza tych programowo krótkowzrocznych? Może sprawy posunęły się już tak daleko, że naprawdę mieszkaniec Zachodu łaknący wiedzy o wschodnioeuropejskim świecie wyjdzie na tym lepiej - i poznawczo, i finansowo - jeśli odwoła rezerwację w samolocie do Warszawy, Pragi czy Leningradu, a w zamian sprawi sobie tom wierszy Miłosza, powieść Skvorecký'ego, czy zbiór esejów Brodskiego?<br><br>6.<br> Spostrzegam z niepokojem, że to, co mówię, przeobraża się w hymn na cześć poznawczego potencjału literatury, co na tej półkuli, rojącej się od wyznawców dekonstrukcji, uważa się za