falujących włosach rysowała się na ich tle wyraźnie i czysto. Na szmer kroków Marylki pani wyprostowała się i spojrzała na nią. Była nieduża, szczupła, zwinna, ubrana w zupełnie prostą suknię piaskowego koloru. W rękach, obciągniętych starymi rękawiczkami, trzymała sekator. <br>- Czego sobie życzysz, moje dziecko? - zapytała tak energicznie, że Marylka straciła rezon. <br>"Kto to może być?" - pomyślała w popłochu i, rozstrzygnąwszy kwestię na niekorzyść czarnowłosej pani, już miała ochotę odpowiedzieć wyniośle, gdy nagle spostrzegła, że mała dama nie wygląda na osobę, która by dała sobie bezkarnie ubliżyć. <br>"Mój Boże kto to może być?" <br>Mimo woli odpowiedziała znacznie grzeczniej i słodziej, niżby pragnęła