Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
moszczenie siedziska wozu workiem ze słomą, klepotanie kopyt Hansa po asfalcie, kiedy wóz niespiesznie toczył się zadrzewioną szosą w dół rzecznej doliny. Tłum ubranych w odświętną czerń ludzi, szorstkie policzki jakiegoś ogorzałego wąsacza, który całował mnie na powitanie...
- No to jak nie żyje i jest pochowany, to co on tu robi? - moja praktyczna kuzynka czekała na wnioski.
- Rany boskie, powinienem zadzwonić do biura! - olśniło mnie. - Już dziesiąta, a oni nawet nie wiedzą, gdzie mnie szukać!
Naciskałem na przyciski telefonu gorączkowo, jakby to coś, co wystraszyło mnie na żwirowni, docierało niewidzialną falą do granic Kurkowa. Dlaczego ten cholerny telefon nie odpowiada? Wieki
moszczenie siedziska wozu workiem ze słomą, &lt;orig&gt;klepotanie&lt;/&gt; kopyt Hansa po asfalcie, kiedy wóz niespiesznie toczył się zadrzewioną szosą w dół rzecznej doliny. Tłum ubranych w odświętną czerń ludzi, szorstkie policzki jakiegoś ogorzałego wąsacza, który całował mnie na powitanie...<br>- No to jak nie żyje i jest pochowany, to co on tu robi? - moja praktyczna kuzynka czekała na wnioski.<br>- Rany boskie, powinienem zadzwonić do biura! - olśniło mnie. - Już dziesiąta, a oni nawet nie wiedzą, gdzie mnie szukać!<br>Naciskałem na przyciski telefonu gorączkowo, jakby to coś, co wystraszyło mnie na żwirowni, docierało niewidzialną falą do granic Kurkowa. Dlaczego ten cholerny telefon nie odpowiada? Wieki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego