Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
miejsce od razu: dziadek poweselał, kiedy zobaczył ułożone w stosik banknoty. Sapiąc i wywalając jęzor, wykaligrafował swój podpis na dwu egzemplarzach umowy Rastafińskiego, zgarnął pieniądze i wybiegł ukryć je gdzieś przebiegle - za obrazkiem albo pod materacem.
Ten sukces dodał mi skrzydeł. Kiedy wróciłem z Warszawy kilka dni później, zastałem moją rodzicielkę wyciągniętą na kozetce w zaciemnionym pokoju, z okładem na głowie. W powietrzu unosiła się woń waleriany. Na twarzy mamy malował się wyraz cierpienia.
- Dobrze, że jesteś - powiedziała ledwie dosłyszalnym głosem. - Wezwij karetkę. Albo lepiej od razu księdza.
- Co mamie jest?!
- Serce, drogie dziecko.
Okazało się, że dziadek się oświadczył - i
miejsce od razu: dziadek poweselał, kiedy zobaczył ułożone w stosik banknoty. Sapiąc i wywalając jęzor, wykaligrafował swój podpis na dwu egzemplarzach umowy Rastafińskiego, zgarnął pieniądze i wybiegł ukryć je gdzieś przebiegle - za obrazkiem albo pod materacem. <br>Ten sukces dodał mi skrzydeł. Kiedy wróciłem z Warszawy kilka dni później, zastałem moją rodzicielkę wyciągniętą na kozetce w zaciemnionym pokoju, z okładem na głowie. W powietrzu unosiła się woń waleriany. Na twarzy mamy malował się wyraz cierpienia. <br>- Dobrze, że jesteś - powiedziała ledwie dosłyszalnym głosem. - Wezwij karetkę. Albo lepiej od razu księdza.<br>- Co mamie jest?!<br>- Serce, drogie dziecko. <br>Okazało się, że dziadek się oświadczył - i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego