Typ tekstu: Książka
Autor: Kossak Zofia
Tytuł: Błogosławiona wina
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1958
nędzne ciało nikomu niepotrzebne
i przed sobą straszną śmierć. Na widok jego łez Antonio poczuł litość.
- Pomówię z mistrzem - obiecał - żebyś się długo nie męczył. On potrafi, jeśli
chce, tak przyrzucić drwa, że polanem gruchnie cię w łeb i zamroczy... Nie poczujesz
nic... Sam widziałem, jak to robił, kiedy mu rodzina zapłaciła... Poproszę go
i tobie zrobi za darmo...
- Bóg zapłać i za to.
Antonio wyszedł, Baptysta pozostał znów sam. Sam na ostatnią noc. Czuł się lichy
jak robak, opuszczony od wszystkich. Był lepki od potu, tchu mu brakło w piersiach.
Na wieży zegar wybijał godziny. Między jedną godziną a drugą
nędzne ciało nikomu niepotrzebne <br>i przed sobą straszną śmierć. Na widok jego łez Antonio poczuł litość.<br>- Pomówię z mistrzem - obiecał - żebyś się długo nie męczył. On potrafi, jeśli <br>chce, tak przyrzucić drwa, że polanem gruchnie cię w łeb i zamroczy... Nie poczujesz <br>nic... Sam widziałem, jak to robił, kiedy mu rodzina zapłaciła... Poproszę go <br>i tobie zrobi za darmo...<br>- Bóg zapłać i za to.<br>Antonio wyszedł, Baptysta pozostał znów sam. Sam na ostatnią noc. Czuł się lichy <br>jak robak, opuszczony od wszystkich. Był lepki od potu, tchu mu brakło w piersiach. <br>Na wieży zegar wybijał godziny. Między jedną godziną a drugą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego