dotknięcie ciepłego futra i poczuł, że to Rai, jego <br>sheri, układa się na nocleg.<br><br>Otworzył oczy, ale musiał zamknąć je z powrotem, <br>porażone ostrym blaskiem porannego słońca. Usiadł <br>i osłaniając oczy dłonią, podniósł wzrok. <br>Zobaczył błękitną taflę zatoki, długi jęzor, <br>którym morze wdarło się w głąb lądu. Na <br>wyniosłym brzegu roili się ludzie. Morze było spokojne. <br>Łagodnym łukiem biegł piaszczysty brzeg obramowany wałem <br>usypanym ze żwiru. Awaru kroczył po chrobocących kamieniach, <br>które usuwały się pod ciężarem stóp. Dokoła, <br>na zboczach wału i w dole, widział ludzi, którzy trzymając <br>w ręku kije zakończone czymś płaskim, podsypywali <br>żwir. Gęsto krążyły zaprzęgi antylop, obładowane <br>naczyniami