Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
z nieobecności domowników,
wdarły się przez otwarte okna do wnętrza domu, obsiadły
wszystkie przedmioty i sprzęty, niezliczonymi rojami unosiły
się i brzęczały w powietrzu i z całą
właściwą im natarczywością rzuciły się
na nas. Wdzierały się do ust i nosów, wpadały do
oczu, kotłowały się we włosach, kłębiły
się czarnym rojowiskiem pod sufitami, w kątach, na piecach
i pod stołami. Na to, by przejść z pokoju do pokoju,
trzeba było zamykać oczy, wstrzymywać oddech i opędzać
się od nich obiema rękami. Nigdy dotąd nie widywałem
takiego najścia much.

Leciały w bojowym szyku, jak wielkie eskadry samolotów,
formowały się w klucze, w
z nieobecności domowników, <br>wdarły się przez otwarte okna do wnętrza domu, obsiadły <br>wszystkie przedmioty i sprzęty, niezliczonymi rojami unosiły <br>się i brzęczały w powietrzu i z całą <br>właściwą im natarczywością rzuciły się <br>na nas. Wdzierały się do ust i nosów, wpadały do <br>oczu, kotłowały się we włosach, kłębiły <br>się czarnym rojowiskiem pod sufitami, w kątach, na piecach <br>i pod stołami. Na to, by przejść z pokoju do pokoju, <br>trzeba było zamykać oczy, wstrzymywać oddech i opędzać <br>się od nich obiema rękami. Nigdy dotąd nie widywałem <br>takiego najścia much.<br><br>Leciały w bojowym szyku, jak wielkie eskadry samolotów, <br>formowały się w klucze, w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego