ją zatrzymało. Obróciła się i<br>zaczęła iść z powrotem ku mnie, bez pośpiechu już, noga za nogą,<br>rozglądając się z uwagą po polach.<br> - Może i tędy szliśmy - powiedziała zbliżając się do mnie, stojącego<br>wciąż w tym samym miejscu, jak mi kazała. - O, chyba nawet to jaskółcze<br>ziele tu na brzegu rosło. Pomyślałam sobie, masz kurzajkę na ręce,<br>muszę jaskółczym zielem ci ją posmarować. Ale to już jak ojciec obejmie<br>tę posadę.<br> Nieomal z rezygnacją zgodziła się, że to ta sama droga, w każdym<br>razie nie widać było, żeby odczuła jakąkolwiek ulgę. Ale też nie<br>nieufność, czy tą samą drogą idziemy, kazała