Typ tekstu: Książka
Autor: Sekuła Helena
Tytuł: Ślad węża
Rok: 2004
tutaj żaden autobus, ponieważ nie było asfaltu. Najbliższa, teoretycznie regularna, komunikacja zaczynała się dwadzieścia pięć kilometrów za Sarnią, od Suwałk dzieliło ponad trzydzieści pięć z okładem.
Chorych woziło się wozem w drabinki wymoszczone półkoszkami w konie pod duhą, albo saniami, lecz kiedyś, kiedy istniały jeszcze prawdziwe zimy - bywało puchu nasypie równo z kominami - Sarnią odcinało od świata. I Marta pomagała cierpiącym według sumienia i umiejętności, a oprócz niezliczonych miotów cieląt, prosiąt, jagniąt i źrebaków, wielu dzieciom w Sarniej szczęśliwie zawiązała pępki.
- Ciekawe kiedy się pokaże? - przystanęła nasłuchując Marta, ale brzmiał tylko tryl kosa i perkusja dzięcioła.
- Kto?
- Płowy.
- Myślałam, że pozostał
tutaj żaden autobus, ponieważ nie było asfaltu. Najbliższa, teoretycznie regularna, komunikacja zaczynała się dwadzieścia pięć kilometrów za Sarnią, od Suwałk dzieliło ponad trzydzieści pięć z okładem.<br>Chorych woziło się wozem w drabinki wymoszczone półkoszkami w konie pod duhą, albo saniami, lecz kiedyś, kiedy istniały jeszcze prawdziwe zimy - bywało puchu nasypie równo z kominami - Sarnią odcinało od świata. I Marta pomagała cierpiącym według sumienia i umiejętności, a oprócz niezliczonych miotów cieląt, prosiąt, jagniąt i źrebaków, wielu dzieciom w Sarniej szczęśliwie zawiązała pępki.<br>- Ciekawe kiedy się pokaże? - przystanęła nasłuchując Marta, ale brzmiał tylko tryl kosa i perkusja dzięcioła.<br>- Kto?<br> - Płowy.<br>- Myślałam, że pozostał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego