Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
jest tak pięknie, zielony park, tyle kwiatów na gazonach, latają ptaki, wiewiórki śpiewają... - Po tych śpiewających wiewiórkach Karol kopnął mnie w nogę. Wstał i przerywając przemówienie dyrektora oświadczył stanowczo: - Odjeżdżamy, panie dyrektorze, bo mamy zebranie w Związku i czas nas pędzi. - Domyśliłem się. Karol uznał, że dyrektor też nie ma równo poukładane w głowie i szkoda zachodu, bo i tak niczego nie załatwimy. I nie pomyliłem się.Wdrodze powrotnej Karol wyjaśnił, że przestraszyły go te śpiewające wiewiórki i woli nie mieć więcej do czynienia z wariatami.
Przypomniał sobie bowiem opowiadanie Edgara Poe o szpitalu dla umysłowo chorych.
Nasza interwencja jednak pomogła
jest tak pięknie, zielony park, tyle kwiatów na gazonach, latają ptaki, wiewiórki śpiewają... - Po tych śpiewających wiewiórkach Karol kopnął mnie w nogę. Wstał i przerywając przemówienie dyrektora oświadczył stanowczo: - Odjeżdżamy, panie dyrektorze, bo mamy zebranie w Związku i czas nas pędzi. - Domyśliłem się. Karol uznał, że dyrektor też nie ma równo poukładane w głowie i szkoda zachodu, bo i tak niczego nie załatwimy. I nie pomyliłem się.Wdrodze powrotnej Karol wyjaśnił, że przestraszyły go te śpiewające wiewiórki i woli nie mieć więcej do czynienia z wariatami.<br>Przypomniał sobie bowiem opowiadanie Edgara Poe o szpitalu dla umysłowo chorych.<br>Nasza interwencja jednak pomogła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego