Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
tego drżenia, które dopiero rosło we mnie i rosło w nim, by nagle ogarnąć nas aż po włosy, ale musieliśmy na to jeszcze poczekać, i wszystko wokół nas zastygło, i w panicznej ciszy trwał tylko ten nasz wspólny ruch, który zbliżał nas do siebie i oddalał, choć tak długo nie rozłączaliśmy się ani na chwilę.
Jednorożec
Te sady i ogrody otoczone litym murem z gliny i kamieni, sięgającym niemal wierzchołków drzew owocowych, śniły mi się po nocach i marzyłem, że uda mi się kiedyś przekroczyć wąską furtkę, zamykaną przemyślną zasuwą o wielu zapadkach, którą otwierało się drewnianym kluczem wkładanym w otwór
tego drżenia, które dopiero rosło we mnie i rosło w nim, by nagle ogarnąć nas aż po włosy, ale musieliśmy na to jeszcze poczekać, i wszystko wokół nas zastygło, i w panicznej ciszy trwał tylko ten nasz wspólny ruch, który zbliżał nas do siebie i oddalał, choć tak długo nie rozłączaliśmy się ani na chwilę.<br>Jednorożec<br>Te sady i ogrody otoczone litym murem z gliny i kamieni, sięgającym niemal wierzchołków drzew owocowych, śniły mi się po nocach i marzyłem, że uda mi się kiedyś przekroczyć wąską furtkę, zamykaną przemyślną zasuwą o wielu zapadkach, którą otwierało się drewnianym kluczem wkładanym w otwór
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego