że przeszli torami pod tunelem dworcowym, inni - że pod wiaduktem kolejowym.<br>Jedni mówią, że w pochodzie szło kilka tysięcy ludzi, inni - że niewielka grupka.<br>Rozbieżności są tak wielkie, że nie bardzo można je złożyć na karb zawodności ludzkiej percepcji, nawet jeśli uwzględni się ekstremalne warunki i presję emocji.<br>Analizując te rozbieżności dziennikarka gdyńska, Wiesława Kwiatkowska, od wielu lat zajmująca się sprawą wydarzeń Grudnia 1970 w Gdyni, doszła do wniosku, że pochodów musiało być więcej.<br>W swojej książce pisze o tym następująco: "W opisie pochodu występują rażące nieraz różnice co do czasu trwania, liczebności uczestników, przemierzonej trasy, wyglądu zwłok, miejsca, w którym