Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
ostrożnie - powiedział wuj do księdza - niby taki antybolszewik, żołnierz Piłsudskiego, a przyjaźni się z tym milicjantem - łobuzem, jak mu tam?
- Żyto, Żyto.
- Właśnie. To przecież okropny komunista, bolszewik, UB-owiec.
- Ale chodzi do spowiedzi.
Wuj Florenty rozłożył chude ręce: - A ksiądz, broń Boże, udziela mu rozgrzeszenia? Z bolszewizmu nie można rozgrzeszać!
Ojciec i ksiądz Szotarski śmieli się.
Trochę później pani Helenka wniosła naftową lampę i postawiła pośrodku stołu. Zabrała filiżanki z miśnieńskiej porcelany i zaczęła ustawiać białe talerze. Zamknęła lufciki nad pelargoniami.
Na kolację były sery, wędliny, marynowane rydze, kiszone ogórki w plasterkach. Wiejska kiełbasa pachniała jałowcem. Nie trzeba było zdejmować
ostrożnie - powiedział wuj do księdza - niby taki antybolszewik, żołnierz Piłsudskiego, a przyjaźni się z tym milicjantem - łobuzem, jak mu tam?<br>- Żyto, Żyto.<br>- Właśnie. To przecież okropny komunista, bolszewik, UB-owiec.<br>- Ale chodzi do spowiedzi.<br>Wuj Florenty rozłożył chude ręce: - A ksiądz, broń Boże, udziela mu rozgrzeszenia? Z bolszewizmu nie można rozgrzeszać!<br>Ojciec i ksiądz Szotarski śmieli się.<br>&lt;page nr=26&gt; Trochę później pani Helenka wniosła naftową lampę i postawiła pośrodku stołu. Zabrała filiżanki z miśnieńskiej porcelany i zaczęła ustawiać białe talerze. Zamknęła lufciki nad pelargoniami.<br>Na kolację były sery, wędliny, marynowane rydze, kiszone ogórki w plasterkach. Wiejska kiełbasa pachniała jałowcem. Nie trzeba było zdejmować
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego