Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
tych domysłów powagą i pozorną głębią. Był starym przyjacielem Andrzeja, umiał podziwiać zalety Ireny, toteż Anna wierzyła w jego szczerość. I ona poczuła nagły żal, głównie z tego powodu, że tak młoda kobieta nie doczekała wiosny. A właśnie w bocznej alei cmentarza pod murem widać było krzak bzu, który dopiero rozkwitał.
Wzięła Wiktora pod rękę i powiedziała:
- Pójdziesz do Andrzeja? Chciałabym pójść z tobą. Nie możemy go zostawić samego.
Po pogrzebie wyszli razem z cmentarza. Udało się im złapać wolną taksówkę.
Andrzej był opanowany i uroczysty. W jego mieszkaniu czyjaś życzliwa ręka zaprowadziła porządek i ład. W wazonie stały świeże żonkile
tych domysłów powagą i pozorną głębią. Był starym przyjacielem Andrzeja, umiał podziwiać zalety Ireny, toteż Anna wierzyła w jego szczerość. I ona poczuła nagły żal, głównie z tego powodu, że tak młoda kobieta nie doczekała wiosny. A właśnie w bocznej alei cmentarza pod murem widać było krzak bzu, który dopiero rozkwitał.<br>Wzięła Wiktora pod rękę i powiedziała:<br>- Pójdziesz do Andrzeja? Chciałabym pójść z tobą. Nie możemy go zostawić samego.<br>Po pogrzebie wyszli razem z cmentarza. Udało się im złapać wolną taksówkę.<br>Andrzej był opanowany i uroczysty. W jego mieszkaniu czyjaś życzliwa ręka zaprowadziła porządek i ład. W wazonie stały świeże żonkile
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego