powiatowym kacykiem, Ewelina słyszała jego tubalny głos i wyobraziła sobie, że to jakiś atleta nie mieszczący się za biurkiem, tymczasem zobaczyła małego człowieczka o okrągłej główce i małych rączkach, w których ledwo mieściła się słuchawka. Trzymał ją jeszcze w dłoni, kiedy weszli, jakby chciał sprawdzić, czy jego rozmówca naprawdę się rozłączył. Ewelina tak była zaskoczona tą niezgodnością głosu sekretarza z jego posturą, że przez pierwszy kwadrans nie mogła śledzić tego, co sekretarz mówi. A on tłumaczył im, że to nie jest taka prosta sprawa wydzierżawić cegielnię, tego się nie załatwi od ręki, najlepiej żeby było czyjeś poręczenie. Tadeusz odparł, że może