przestałam panować nad sobą. <br>Przed widelcem, który miałam w ręku, udało mu się uchylić, ale na nic więcej zareagować nie zdążył. Za daleko ode mnie siedział, żebym mogła wszystkie półmiski rozbijać mu bezpośrednio na głowie, poleciała więc tylko w jego stronę ich zawartość. Bez słowa, ale za to z imponującym rozmachem demolowałam wszystko, cokolwiek miałam w zasięgu ręki, w miarę możności celując w przeciwnika. Przytomnie nie usiłował mnie powstrzymać, zdając sobie widocznie sprawę z tego, że równie dobrze mógłby powstrzymać rozpędzoną lokomotywę. Posługiwał się tylko tacą w charakterze tarczy, ale nawet nie wstał z fotela i w ogóle całe to dantejskie