ciemnym ziewnięciem i płachta ciemności wionęła przez pokój.<br>W świetle błyskawicy ujrzałem ojca mego w rozwianej bieliźnie, jak ze straszliwym przekleństwem wylewał potężnym chlustem w okno zawartość nocnika w noc, szumiącą jak muszla.<br>2<br>Mój ojciec powoli zanikał, wiądł w oczach.<br>Przykucnięty pod wielkimi poduszkami dziko nastroszony kępami siwych włosów, rozmawiał z sobą półgłosem, pogrążony cały w jakieś zawiłe wewnętrzne afery. <br>Zdawać się mogło, że osobowość jego rozpadła się na wiele pokłóconych i rozbieżnych jaźni, gdyż kłócił się ze sobą głośno, pertraktował usilnie i namiętnie, przekonywał i prosił, to znowu zdawał się przewodniczyć zgromadzeniu wielu- interesantów, których usiłował z całym nakładem