i lepiej nie dowierzać ich dobrym intencjom. <br> Tak, mimo wszystko myślę, że niemożność zostania katolikiem nie musi rzucać w objęcia historyzmu i powszechnego zwątpienia w stałe wartości. I że potępienie różnych ciągot metafizycznych nie sprzeciwia się temu, co każdy odczuwa wyraźnie: istnieniu tej wielkiej przestrzeni mroków, jaka nas otacza, jaka rozpościera się nie tylko poza nami ale i w nas. Ale nie od tych ciemnych obszarów zależy prawda i na próżno szukać tam objawienia. Może nie zależy też tak całkowicie od ludzkiego rozumu, jak to utrzymywał Kartezjusz - jednak zdobywać ją musimy w ciągłej trosce o dostateczną jasność i oczywistość, nie pobłażając tak