Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
elf? Wszystko mam. Patrzajta.
Handlarz podszedł do wozu, ściągnął skraj mokrej płachty. Dostrzegli miecze, łuki, pęki brzechw, siodła. Havekar pogrzebał w towarze, wyciągnął jedną ze strzał. Grot był zębaty i nadpiłowany.
- U innych tego nie najdziecie - powiedział chełpliwie. - Inni kupce pietra mają, dudy w miech, bo za takie grociki konikami rozrywają, gdy kogo z nimi pochwycą. Ale ja wiem, co Wiewiórkom lube, klient nasz pan, a nie masz handelku bez ryzyczka, byle by proficik był! U mnie rozpryskowe groty dziewięć orenów za tuzin. Naev'de aen tvedeane, ell'ea, rozumie Seidhe? Klnę się, że nie zdzieram, sam niewiele zarabiam, na główeczki dzieci mych
elf? Wszystko mam. Patrzajta.<br> Handlarz podszedł do wozu, ściągnął skraj mokrej płachty. Dostrzegli miecze, łuki, pęki brzechw, siodła. &lt;orig&gt;Havekar&lt;/&gt; pogrzebał w towarze, wyciągnął jedną ze strzał. Grot był zębaty i nadpiłowany.<br> - U innych tego nie najdziecie - powiedział chełpliwie. - Inni kupce pietra mają, dudy w miech, bo za takie grociki konikami rozrywają, gdy kogo z nimi pochwycą. Ale ja wiem, co Wiewiórkom lube, klient nasz pan, a nie masz handelku bez ryzyczka, byle by proficik był! U mnie rozpryskowe groty dziewięć orenów za tuzin. Naev'de aen tvedeane, ell'ea, rozumie Seidhe? Klnę się, że nie zdzieram, sam niewiele zarabiam, na główeczki dzieci mych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego