przez te lata w kacetach nauczyli się mówić po żydowsku i wołali do nas: me wet de du bagrubn, me wet du kadisz nuch de zugn, żeby zapewnić nas, że tu będzie nasz koniec. Lager"lteste chodził z trzciną i siekł do krwi. To moja tłumaczka, mówił, jeśli ktoś nie rozumie, ona mu przetłumaczy. SS-mani nie wchodzili, bo się bali tyfusu, więc był absolutnym panem. Zamiast koców dali nam papierowe worki, które służyły zarazem jako trumny. Umarłeś, to ściągali sznurem, bo to był mocny papier, i do krematorium. Mordowali na wysokich schodach, stu stopniach, po których wnosiło się głazy. Kopnął