Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
dziewczęce rzęsy, tak dziwnie kontrastujące z twarzą i sylwetką praskiego zakapiora, i zmęczenie w rysach, które je uszlachetnia; wtedy przypomina któregoś świętego czy nie świętego Dominika z obrazu el Greca...
- Mileno, nie w tym rzecz, że mam pretensję o to, co zrobiłaś; problem polega na tym, że doszłaś do granicy, rozumiesz? Powiedz, zrywał ci się dawniej film? Miałaś takie kace jak teraz?
Milczałam; ten facet urodzony w dzielnicy, która jest żywym muzeum alkoholowego męczeństwa, wiedział, co mówi.
- Przekroczysz tę granicę, a potem już z górki...
- Wiem, skończę jak ta twoja sąsiadka, która za szklankę dynksu ciągnęła druta na śmietniku. Ej, małolat
dziewczęce rzęsy, tak dziwnie kontrastujące z twarzą i sylwetką praskiego zakapiora, i zmęczenie w rysach, które je uszlachetnia; wtedy przypomina któregoś świętego czy nie świętego Dominika z obrazu el Greca...<br>- Mileno, nie w tym rzecz, że mam pretensję o to, co zrobiłaś; problem polega na tym, że doszłaś do granicy, rozumiesz? Powiedz, zrywał ci się dawniej film? Miałaś takie kace jak teraz?<br>Milczałam; ten facet urodzony w dzielnicy, która jest żywym muzeum alkoholowego męczeństwa, wiedział, co mówi.<br>- Przekroczysz tę granicę, a potem już z górki...<br>- Wiem, skończę jak ta twoja sąsiadka, która za szklankę dynksu ciągnęła druta na śmietniku. Ej, małolat
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego