dziewczęce rzęsy, tak dziwnie kontrastujące z twarzą i sylwetką praskiego zakapiora, i zmęczenie w rysach, które je uszlachetnia; wtedy przypomina któregoś świętego czy nie świętego Dominika z obrazu el Greca...<br>- Mileno, nie w tym rzecz, że mam pretensję o to, co zrobiłaś; problem polega na tym, że doszłaś do granicy, rozumiesz? Powiedz, zrywał ci się dawniej film? Miałaś takie kace jak teraz?<br>Milczałam; ten facet urodzony w dzielnicy, która jest żywym muzeum alkoholowego męczeństwa, wiedział, co mówi.<br>- Przekroczysz tę granicę, a potem już z górki...<br>- Wiem, skończę jak ta twoja sąsiadka, która za szklankę dynksu ciągnęła druta na śmietniku. Ej, małolat