wędrówki do ciotek i wujów, znowu ze wstrętem wycierałem wilgatne ślady pocałunków i na pytania: "Czy kochasz ciocię?", odpowiadałem niezmiennie:<br><br>- Nie bardzo...<br><br>Odpowiedź taką uważałem za słuszną, ponieważ ojca kochałem bardzo, matkę po prostu kochałem, a wszystkich innych mogłem kochać już tylko nie bardzo. Ale matka nie uznała słuszności mego rozumowania i znowu powiedziała z wyrzutem:<br><br>- O, nie! Ty nie jesteś dobre dziecko!<br><br>Nastągiły goraczkowe przygotowania do podróży, ataki migreny, pakowanie... Wreszcie, odprowadzeni przez ciotkę Anielę, ciotkę Marię oraz pannę Kazimierę, opuściliśmy Warszawę.<br><br>Nazajutrz późnym wieczorem przyjechaliśmy do Rieżycy. Padał deszcz. Tłumy podróżnych, którzy na tej węzłowej stacji wysiadali, wsiadali i