Mieszkanie, w którym byłam uwięziona znajdowało się na parterze, a w łazience, w której się zatrzasnęłam było okienko. Niewielkie co prawda. Z wielkimi problemami, ale udało mi się przez nie wydostać na zewnątrz, na wolność. To wszystko trwało sekundy. Podczas gdy ja z wielkim trudem przedostawałam się przez ten otwór, ruscy wyważyli drzwi. Biegnąc do najbliższej budki telefonicznej i wzywając pomocy, usłyszałam strzał. Byłam za daleko, by kula mnie dosięgła. Gerard bardzo mi pomógł. Wybiegł za mną, ale tylko po to, by mi pomóc. Szczęśliwie wróciłam do domu. No prawie... ale mogło być gorzej. <br>Nie, nie wniosę sprawy do sądu - weszła