dom dzieciństwa w pracownię, wykonujesz tu swoje prace. Czas jakby się tu zatrzymał. Nic nie zmieniłeś, nie wyremontowałeś. Sufit czarny, podłoga zniszczona...</><br><who2>Zaniedbana, a nie zniszczona. Ale to prawda, to jest dla mnie problem, jak potraktować to miejsce. Zmienić je w sterylną pracownię, bezpieczne miejsce do pracy? Czy nic nie ruszać? Zatrzymałem się przy tej drugiej, dosyć krepującej opcji. Ale nie mogę się zdobyć na zmiany. Nie potrafię wyrzucać rzeczy, nie potrafiłem wyrzucić tego domu. Muszę nosić w sobie to wszystko, by nie nazwać tego garbem. Ten garb odkłada się na mojej twórczości. Ale jest to miejsce, z którego można czerpać