komin we Włocławku najwyższy, dymiący, obok niego cztery mniejsze razem związane, bez dymu, bo są z drzewa zrobione niczym kadzie, a te kominy i budynki stać będą na krawędzi czerwonawej hałdy przy samej wodzie, i to będzie właśnie pana Sztajnhagena <hi>Celu1oza</>, którą w okolicy nazywają "Ameryką". Kto się tam dostanie, ryć może bez obawy do śmierci, jeszcze dzieciom coś niecoś zostawi.<br>- Żeby choć dali porobić, Matko Najświętsza, żeby choć dopuścili... - modlił się cieśla, schodząc po ratunek do miasta, do tego miasta wymarzonego, które spichrzami starymi, wieżami, cegłą czerwoną i białą, całym tłumem budowli nadbrzeżnych przeglądało się w lustrze cichej Wisły i