poeta zmienił sposób mówienia i akcent. - Siędę i but zzuję, bo w bucie mam...<br>Więcej powiedzieć nie zdołał. Czterech żołdaków obaliło go na ziemię, dwóch, biorąc każdą z jego nóg między swoje, ściągnęło buty. Ten, który pytał o hasło, wydarł z wewnętrznej strony cholewy podszewkę. Coś posypało się brzękliwie.<br>- Złoto! - ryknął dowódca. - Rozzujta tego drugiego! I wezwijta runt!<br>Nie było jednak komu rozzuwać ani wzywać, bo część składu warty rzuciła się na kolana w poszukiwaniu porozrzucanych wśród liści dublonów, reszta natomiast zaciekle biła się o drugi but Jaskra. Teraz albo nigdy, pomyślał Geralt, po czym walnął dowódcę w szczękę, a padającego