on na mnie popatrywał (ciężko oddychając), aż wreszcie wpadłem na pomysł, którego nie powstydziłby się łajdackiej pamięci ojciec mój obeznany z fortelami mechaniki, i zakomenderowałem "obróć się", gdy tylko inżynier to uczynił, chwyciłem go za biodra i napiąwszy wolę wraz z mięśniami, wciągnąłem go wśród trzasków i pojękiwań do środka (rysy na futrynie zachowały się do dzisiaj), ciągnąłem go przez przedpokój i przecisnęliśmy się wreszcie z wielkimi trudnościami do pokoju świętej pamięci matki mojej (drzwi są tu węższe, więc na futrynie pozostały nie rysy, ale wyżłobienia). Chcąc uwolnić inżyniera od balastu, powiedziałem "Wanda nie mogła cię zdradzić!", nic to jednak nie