Typ tekstu: Książka
Autor: Jagielski Wojciech
Tytuł: Modlitwa o deszcz
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 2002
tym samym szlakiem między lennami i twierdzami komendantów. I dobrze było wiedzieć, czy zza granicy, którą musiało się przekroczyć, istniała jeszcze jakaś droga powrotna. Wizyta u kuzyna w drugiej części miasta czy choćby sąsiada, a nawet codzienna wędrówka do pracy lub na bazar mogły w każdej chwili przerodzić się w ryzykowną polityczną manifestację. Miasto gorączkowo uczyło się swojej nowej topografii.
Któregoś dnia zdobyłem się na odwagę. Podszedłem do stalowego drutu przedzielającego plac i udając, że zaciekawiło mnie coś, czego nie mogłem wyraźnie dojrzeć w witrynie sklepu naprzeciwko, niewinnie, jakby mimochodem, przelazłem na drugą stronę. I z powrotem. Nie stało się nic
tym samym szlakiem między lennami i twierdzami komendantów. I dobrze było wiedzieć, czy zza granicy, którą musiało się przekroczyć, istniała jeszcze jakaś droga powrotna. Wizyta u kuzyna w drugiej części miasta czy choćby sąsiada, a nawet codzienna wędrówka do pracy lub na bazar mogły w każdej chwili przerodzić się w ryzykowną polityczną manifestację. Miasto gorączkowo uczyło się swojej nowej topografii.<br>Któregoś dnia zdobyłem się na odwagę. Podszedłem do stalowego drutu przedzielającego plac i udając, że zaciekawiło mnie coś, czego nie mogłem wyraźnie dojrzeć w witrynie sklepu naprzeciwko, niewinnie, jakby mimochodem, przelazłem na drugą stronę. I z powrotem. Nie stało się nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego