tak i na oddział chirurgii, wejść może więc praktycznie każdy, zaś zabiegani lekarze i pielęgniarki nie są w stanie ustalić, kto jest swój, a kto obcy.<br>Złodziejka musiała więc dokładnie wiedzieć, że kradnąc torebki pacjentek znajdujących się albo jeszcze na stole operacyjnym, albo już w sali pooperacyjnej, praktycznie niczym nie ryzykuje. Raz się jednak pomyliła, choć i tak wyszła z łupem. Otóż przypadek sprawił, że przywieziona "z pilnym wyrostkiem" Agnieszka G. została położona w sali, w której leżała pacjentka, naznaczona na ten dzień na operację. Na tablicy ogłoszeń widniało więc jej nazwisko i numer pokoju, zaś złodziejka nie wiedziała, że operacje