Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
zwlekać z odjazdem. Zresztą twierdził, że gdyby było źle, dopłyniemy
do Feniksu i tam przezimujemy. Ale pogadam z nim. Bardzo dziwnym jesteś człowiekiem...
Kapitan jednak nie zgodził się na pozostanie w porcie. Zależało mu na dotarciu
przed zimą do Rzymu. Następnego dnia wypłynęli z zatoki. Wiatr był rzeczywiście
pomyślny. Jego rześki powiew gnał okręt naprzód, lekko tylko spychając go w
stronę skał wybrzeża, tak że kapitan musiał czuwać, by się zanadto nie zbliżyli
do brzegu i nie natknęli na jakąś rafę.
Kiedy jednak minęli grzbiet Psidoritis, niespodziewanie ten sam straszliwy
wiatr północno-wschodni z rykiem rzucił się na nich. Stało się
zwlekać z odjazdem. Zresztą twierdził, że gdyby było źle, dopłyniemy <br>do Feniksu i tam przezimujemy. Ale pogadam z nim. Bardzo dziwnym jesteś człowiekiem...<br> Kapitan jednak nie zgodził się na pozostanie w porcie. Zależało mu na dotarciu <br>przed zimą do Rzymu. Następnego dnia wypłynęli z zatoki. Wiatr był rzeczywiście <br>pomyślny. Jego rześki powiew gnał okręt naprzód, lekko tylko spychając go w <br>stronę skał wybrzeża, tak że kapitan musiał czuwać, by się zanadto nie zbliżyli <br>do brzegu i nie natknęli na jakąś rafę.<br> Kiedy jednak minęli grzbiet Psidoritis, niespodziewanie ten sam straszliwy <br>wiatr północno-wschodni z rykiem rzucił się na nich. Stało się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego