Mówiłem - czarodziej uśmiechnął się kącikiem ust. - Amantes amentes. Tak, tak, życie to prawdziwy Narrenturm. Czy wiesz, nawiasem, co dzisiaj za dzień? A raczej: co za noc?<br>- Nie bardzo. Troszkę pomieszały mi się daty... <br>- O daty mniejsza, kalendarze mylą. Ważniejsze, że dziś wypada równonoc jesienna. Aequinoctium autumnalis. <br>Wstał, wyciągnął spod stołu rzeźbioną dębową ławkę długości mniej więcej dwóch łokci, nieco ponad łokieć wysoką. Ustawił ją obok drzwi. Z komody wydobył gliniany, zawiązany cielęcą skórą, opatrzony etykietą garnek. <br>- W tym naczyniu - wskazał - przechowuję dość specjalną maść. Sporządzoną według klasycznych receptur miszkulancję. Recipe, jak widzisz, zapisałem na karteluszu. Solanum dulcamara, solanum niger, akonitum, pięciornik