Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
zdjąłem koszulę i spodnie, i niemal nagi podszedłem blisko do niego, stanąłem tak jak on, oparliśmy sobie ręce na ramionach, dotknęliśmy się niemal głowami, i oświadczył:
- Koszti!
i zaczęły się te zapasy, w których nie byłem już takim żółtodziobem, bo wprowadzał mnie w tajniki tej sztuki sam Rahim, z zawodu rzeźnik, a skądinąd mistrz Esfahanu w wadze lekkiej, mogłem więc śmiało podjąć walkę, i tak trwaliśmy, napinając mięśnie, przez dłuższą chwilę w bezruchu, po czym naparliśmy jeden na drugiego, usiłując skłonić przeciwnika do nieprzemyślanego działania, do błędu, chwytu, który można by wykorzystać przeciwko niemu, ale Hamid okazał się zręczniejszy i silniejszy
zdjąłem koszulę i spodnie, i niemal nagi podszedłem blisko do niego, stanąłem tak jak on, oparliśmy sobie ręce na ramionach, dotknęliśmy się niemal głowami, i oświadczył:<br>- Koszti!<br>i zaczęły się te zapasy, w których nie byłem już takim żółtodziobem, bo wprowadzał mnie w tajniki tej sztuki sam Rahim, z zawodu rzeźnik, a skądinąd mistrz Esfahanu w wadze lekkiej, mogłem więc śmiało podjąć walkę, i tak trwaliśmy, napinając mięśnie, przez dłuższą chwilę w bezruchu, po czym naparliśmy jeden na drugiego, usiłując skłonić przeciwnika do nieprzemyślanego działania, do błędu, chwytu, który można by wykorzystać przeciwko niemu, ale Hamid okazał się zręczniejszy i silniejszy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego