drzwi balkonu, i tyle go widziałem; w ostrym pionowym locie zniknął mi nagle z oczu, i daremnie wysilałem wzrok: już go nie mogłem dojrzeć, zniknął w niebie,<br>i to mnie uwiodło; pomyślałem, że i ja mógłbym latać, i wspinałem się na drzewa, na mur, stawałem nad urwiskiem i bez lęku rzucałem się z rozpostartymi ramionami w dół, i wydawało mi się, że l a t a m, i to nic, że mój lot wiódł mnie na razie ku ziemi, wierzyłem, że wzbiję się wysoko, że stamtąd, z góry zobaczę więcej, ogarnę wzrokiem wszystko w zasięgu widzenia, a im wyżej się wzbiję, tym