Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
sokolnikiem - szept na chwilę podniósł się o ton. - Żadnych gołębi... nie było...
Wargi sokolnika zamarły w bezruchu.
Dwa kroki obok zdychający ptak zakrzyczał przeraźliwie, głosząc światu swój śmiertelny ból i swoją śmiertelną samotność.
19. Gorada
Magwer nie napotkał po drodze żadnych przeszkód. Po sześciu dniach dotarł do Modowl, jednej ze służebnych wsi Dabory. Przez całe popołudnie siedział ukryty w lesie i obserwował osadę. Mężczyzn zostało niewielu - tylko młodzi chłopcy i starcy. Wszystkie prace polowe wykonywały kobiety. To znak, że Biały Pazur dobrze się wziął za organizowanie swego wojska. Pod wieczór Magwer ruszył w dalszą drogę. Musiał obejść Daborę, przepłynąć Zieloną Rzekę
sokolnikiem - szept na chwilę podniósł się o ton. - Żadnych gołębi... nie było...<br>Wargi sokolnika zamarły w bezruchu.<br>Dwa kroki obok zdychający ptak zakrzyczał przeraźliwie, głosząc światu swój śmiertelny ból i swoją śmiertelną samotność.<br>19. Gorada<br>Magwer nie napotkał po drodze żadnych przeszkód. Po sześciu dniach dotarł do Modowl, jednej ze służebnych wsi Dabory. Przez całe popołudnie siedział ukryty w lesie i obserwował osadę. Mężczyzn zostało niewielu - tylko młodzi chłopcy i starcy. Wszystkie prace polowe wykonywały kobiety. To znak, że Biały Pazur dobrze się wziął za organizowanie swego wojska. Pod wieczór Magwer ruszył w dalszą drogę. Musiał obejść Daborę, przepłynąć Zieloną Rzekę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego