na policjantach czy na pielęgniarkach, na żołnierzach czy na urzędnikach, na samotnych matkach czy na chorych z hospicjów. To są problemy stricte polityczne - pole przetargów i kompromisów oraz subiektywnych i aksjologicznych wyborów.<br><br>Jeżeli sygnatariusze wierzą, że istnieją fachowcy, których "uczciwość i kompetencje nie będą podlegały wątpliwości", to znaczy tacy, którzy są w stanie bezstronnie i nieomylnie rozwiązać nawet te problemy, to po co wybory? Czy w takiej sytuacji oświecona dyktatura nie byłaby rozwiązaniem oczywiście lepszym?<br><br>To są może zbyt proste pytania, ale trzeba je postawić z całą brutalnością, bo problem jest złożony, a miraż niepolityczności, szerząca się niechęć do polityki i narastające znużenie